Drukuj
Kategoria: Porady
Odsłony: 11022

– czyli jak wyczyścić matrycę aparatu,

01_080W I części poradnika dokładnie odkurzyliśmy już matrycę naszej lustrzanki, a także komorę jej lustra i mocowanie bagnetowe, a nawet cały tył wpiętego w aparat obiektywu. Jednak na zdjęciach wciąż widać jeszcze ślady jakichś brudów! Jak się ich ostatecznie pozbyć? …

– czyli jak wyczyścić matrycę aparatu

W I części poradnika dokładnie odkurzyliśmy już matrycę naszej lustrzanki, a także komorę jej lustra i mocowanie bagnetowe, a nawet cały tył wpiętego w aparat obiektywu. Jednak na zdjęciach wciąż widać jeszcze ślady jakichś brudów! Jak się ich ostatecznie pozbyć?
Dwa komplety szpatułek mokrych i suchych firmy Green Clean – jeden do matryc pełnoklatkowych (z lewej), drugi do sensorów niepełnoklatkowych. W tym pierwszym szpatułka sucha ma szerokość 24 mm, a w drugim – 15 mm. Zestawy Green Clean dostępne są osobno do każdego z tych dwóch formatów matryc.
Dwa komplety szpatułek mokrych i suchych firmy Green Clean – jeden do matryc pełnoklatkowych (z lewej), drugi do sensorów niepełnoklatkowych. W tym pierwszym szpatułka sucha ma szerokość 24 mm, a w drugim – 15 mm. Zestawy Green Clean dostępne są osobno do każdego z tych dwóch formatów matryc.
Dwa rodzaje zanieczyszczeń

   Zanieczyszczenia matrycy z grubsza można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy z nich to cząstki suche – kurz, pył, a nawet jakieś drobne włókna czy włoski. Wszystkie one do naelektryzowanej matrycy przyciągane są elektrostatycznie. Dość łatwo można je usunąć, odkurzając przetwornik. Drugi rodzaj zanieczyszczeń to cząstki przyklejone do sensora. Mogą to być te same kurze czy pyły, które na początku tylko przylegały doń elektrostatycznie, a później – w wyniku działania zmiennych temperatur czy dużej wilgotności – przykleiła je kondensująca z powietrza para wodna. Matryca jest szczególnie narażona na przyklejanie się takich zanieczyszczeń, gdy po zdjęciach w zimowym plenerze wchodzimy do ciepłego pomieszczenia, czy też fotografujemy w krajach tropikalnych, szklarniach, na krytych basenach czy w innych wilgotnych miejscach. Przyklejone brudy mogą też czasami pochodzić ze smarów z mechanizmów wewnętrznych aparatu – szczególnie, gdy sprzęt poddawany jest działaniu ekstremalnie wysokich temperatur. Dlatego też nie pozostawiajmy go latem w zamkniętym samochodzie, czy też niczym nie osłoniętego na parapecie nasłonecznionego okna czy na plaży.

   Na matrycy – a dokładniej na pokrywającym ją niezwykle delikatnym, szklanym filtrze dolnoprzepustowym – mogą też znajdować się smugi i plamy spowodowane niedokładnym myciem czy też zastosowaniem w tym celu nieodpowiednich środków. Te potrafią także uszkodzić powłoki sensora, jeśli je posiada. W najgorszych przypadkach na matrycy (to znaczy na filtrze dolnoprzepustowym) mogą wystąpić nieusuwalne, widoczne nawet gołym okiem ślady. Jeśli nie przykładamy należytej wagi do używanych środków, przebiegu procedury, delikatności ruchów i precyzji, matrycę możemy też łatwo porysować. Zwykle takie defekty powstają na skutek przystąpienia do mycia sensora po niedokładnym jego odkurzeniu czy też wycieraniu go do sucha, gdy przylegają do niego jeszcze jakieś cząstki zanieczyszczeń. Przemieszczane po matrycy pod wpływem siły nacisku mogą powodować na jej powierzchni nieodwracalne zmiany. Ryzyko zwiększa się, gdy ta siła jest duża czy też gdy korzystamy z prowizorycznych, tanich środków. Tu nie należy oszczędzać, bo może nas to wiele kosztować! Używajmy uznanych, sprawdzonych już przez fotografów zestawów.

Nasączona specjalnym płynem niezawierającym alkoholu, gąbczasta końcówka szpatułki mokrej Green Clean (powyżej) oraz końcówka szpatułki suchej tej firmy zaopatrzona w pochłaniający wilgoć, delikatny materiał DuPont.
Nasączona specjalnym płynem niezawierającym alkoholu, gąbczasta końcówka szpatułki mokrej Green Clean (powyżej) oraz końcówka szpatułki suchej tej firmy zaopatrzona w pochłaniający wilgoć, delikatny materiał DuPont.
Myjemy matrycę

   Po dokładnym odkurzeniu sensora ponownie wykonujemy zdjęcie testowe. Jeśli widać na nim jeszcze jakieś zanieczyszczenia i naprawdę nam one przeszkadzają – trzeba matrycę umyć. W austriackiej koncepcji Green Clean, z której korzystałem już wielokrotnie, najpierw sensor nawilżamy i przemywamy, a następnie wycierając osuszamy go. Cały zabieg przypomina mycie okien, tyle że prowadzone innymi środkami i na inną skalę. Pracujemy w czystym, pozbawionym kurzu i dobrze oświetlonym pomieszczeniu, a na głowę (włosy) zakładamy jakieś czyste okrycie, na przykład sportową czapkę z daszkiem. Rozkładamy zestaw czyszczący na stole, a aparat dodatkowo oświetlamy lampką biurkową tak, aby matryca była doskonale widoczna. Podobnie jak przy odkurzaniu sensora – pracujemy przy w pełni naładowanym akumulatorze (!), w trybie czyszczenia przetwornika. Po odsłonięciu matrycy (filtra dolnoprzepustowego), nawilżamy ją i myjemy przy pomocy mokrych szpatułek, których delikatna końcówka nasączona jest specjalnym, niepalnym, nieagresywnym i nietoksycznym płynem, który w ogóle nie zawiera alkoholu. To ważne, aby nie uszkodzić (czy też w ogóle nie rozpuścić) powłok, jakie mogą znajdować się na sensorze. Do osuszenia (wytarcia) matrycy posłużą nam szpatułki suche, których delikatna, chłonąca wilgoć końcówka ma szerokość ściśle dopasowaną do formatu matrycy.

W zestawach Green Clean znajdują się też plastikowe okulary powiększające, przy pomocy których można dokładnie obejrzeć matrycę. Widoczny na zdjęciu klips służy do zamocowania okularów do daszka czapki. Użycie tych „szkieł” nie koliduje z założonymi na nos tradycyjnymi, a po obejrzeniu matrycy można je uchylić do góry.
W zestawach Green Clean znajdują się też plastikowe okulary powiększające, przy pomocy których można dokładnie obejrzeć matrycę. Widoczny na zdjęciu klips służy do zamocowania okularów do daszka czapki. Użycie tych „szkieł” nie koliduje z założonymi na nos tradycyjnymi, a po obejrzeniu matrycy można je uchylić do góry.

   Sterylne opakowania obydwu szpatułek otwieramy bezpośrednio przed otwarciem migawki – w trybie czyszczenia sensora. Następnie, mokrą szpatułką wykonujemy po powierzchni matrycy delikatne, prostoliniowe ruchy – od każdej z jej czterech krawędzi do środka. Kilkanaście takich przesunięć, z częściowym nakładaniem się na siebie nawilżanych obszarów, pozwala zwilżyć i przemyć całą powierzchnię przetwornika. Pod wpływem płynu zanieczyszczenia odklejają się od powierzchni, a niektóre nawet rozpuszczają się w nim. Po nawilżeniu matrycy, natychmiast przystępujemy do jej osuszenia, usuwając szpatułką suchą płyn z zanieczyszczeniami. Podobnymi jak przy nawilżaniu ruchami „wycieramy” matrycę do sucha, przesuwając szpatułkę od każdej z krawędzi do środka sensora, a następnie jednym ruchem przez całą jego długość. Gotowe. Jednak zanim wytrzemy pot z czoła, wyłączamy szybko aparat i zasłaniamy mocowanie bagnetowe zakrywką lub obiektywem.

W amerykańskim zestawie Dust-Wand Kit znajdują się trzy szpatułki o szerokości 14, 16 i 18 mm, przeznaczone odpowiednio do matryc niepełnoklatkowych 1,6x i 1,3x, oraz pełnoklatkowych (1x). Samodzielnie nakładamy na nie delikatny, bezwłóknisty materiał Dust-Cloth (w opakowaniu 50 sztuk), który mocujemy do szpatułek przy pomocy widocznych na zdjęciu małych klipsów. Następnie materiał nasączamy specjalnym, niepalnym, bezalkoholowym i szybko parującym płynem (z butelki). Matrycę przecieramy tylko dwoma ruchami – część dolną z lewej do prawej, a później część górną w przeciwnym kierunku, wymieniając po pierwszym ruchu materiał na nowy i nawilżając go. Nie wycieramy sensora do sucha – płyn odparowuje sam. Oczywiście, przed takim myciem pozbywamy się cząstek zanieczyszczeń przylegających do matrycy elektrostatycznie – w tej amerykańskiej koncepcji służy do tego niezawarta w zestawie, specjalna szpatułka z powierzchnią silikonową, utwardzaną platyną – Dust-Aid Platinum Cleaner (opakowanie na zdjęciu tytułowym). Jak widzimy – metod czyszczenia matryc jest wiele…
W amerykańskim zestawie Dust-Wand Kit znajdują się trzy szpatułki o szerokości 14, 16 i 18 mm, przeznaczone odpowiednio do matryc niepełnoklatkowych 1,6x i 1,3x, oraz pełnoklatkowych (1x). Samodzielnie nakładamy na nie delikatny, bezwłóknisty materiał Dust-Cloth (w opakowaniu 50 sztuk), który mocujemy do szpatułek przy pomocy widocznych na zdjęciu małych klipsów. Następnie materiał nasączamy specjalnym, niepalnym, bezalkoholowym i szybko parującym płynem (z butelki). Matrycę przecieramy tylko dwoma ruchami – część dolną z lewej do prawej, a później część górną w przeciwnym kierunku, wymieniając po pierwszym ruchu materiał na nowy i nawilżając go. Nie wycieramy sensora do sucha – płyn odparowuje sam. Oczywiście, przed takim myciem pozbywamy się cząstek zanieczyszczeń przylegających do matrycy elektrostatycznie – w tej amerykańskiej koncepcji służy do tego niezawarta w zestawie, specjalna szpatułka z powierzchnią silikonową, utwardzaną platyną – Dust-Aid Platinum Cleaner (opakowanie na zdjęciu tytułowym). Jak widzimy – metod czyszczenia matryc jest wiele…
Lokalizacja opornych zanieczyszczeń

   Po umyciu matrycy ponownie wykonujemy zdjęcie testowe i porównujemy je z poprzednim. Jeśli na sensorze znajdują się jeszcze jakieś oporne zanieczyszczenia, które były na nim również poprzednio, możemy procedurę powtórzyć. Z tym, że teraz trzeba będzie już skoncentrować się na konkretnym obszarze przetwornika, bardziej go nawilżając i chwilę odczekując zanim przetrzemy sensor do sucha. No dobrze, ale jak zlokalizować na matrycy taki niewidoczny gołym okiem, oporny brud? Ano, trzeba się odnieść do jednej z podstawowych zasad optyki, dotyczącej tworzenia obrazu. Zgodnie z nią, obraz taki jest odwrócony stronami w pionie i poziomie. Jeśli więc ze zdjęcia testowego wynika, że brud znajduje się w lewym górnym rogu kadru, to w rzeczywistości na matrycy zlokalizowany jest w rogu prawym dolnym. Tam też musimy go szukać. Jednak chwileczkę – uwzględnić przy tym musimy, że gdy odwrócimy aparat przodem do siebie (a właśnie tak się dzieje podczas czyszczenia matrycy), prawy dolny róg sensora znajdzie się po naszej lewej stronie. A więc ostatecznie – brud znajdujący się na zdjęciu w lewym górnym rogu, w trakcie czyszczenia matrycy znajduje się także w jej lewym rogu, tyle tylko że dolnym. Pozostaje więc odwrócony stronami, ale już tylko w pionie – tak „do góry nogami”. W stosunku do swego obrazu na zdjęciu testowym, położony jest symetrycznie względem osi poziomej przechodzącej przez środek kadru.

Zestaw Dust-Wand Kit (a także Dust-Aid Platinum Cleaner) zapakowany jest w sztywny, plastikowy pojemnik. Możemy go więc wygodnie i bezpiecznie zabierać ze sobą na wszelkie wojaże.
Zestaw Dust-Wand Kit (a także Dust-Aid Platinum Cleaner) zapakowany jest w sztywny, plastikowy pojemnik. Możemy go więc wygodnie i bezpiecznie zabierać ze sobą na wszelkie wojaże.
To nie głębia ostrości, a kontrast oświetlenia!

   Na koniec wyjaśnijmy sobie jeszcze kwestię, od której cała historia czyszczenia matryc się zaczyna. Dlaczego zanieczyszczenia widać dopiero po mocnym przysłonięciu obiektywu? Niektórzy twierdzą, że winę za to ponosi duża głębia ostrości. Nie jest to prawda, bo głębia ostrości w żadnym wypadku nie sięga powierzchni sensora! Prawdziwą przyczyną zjawiska jest, wzrastający wraz z przymykaniem przysłony, kontrast oświetlenia znajdujących się na matrycy zanieczyszczeń. Jak już sobie powiedzieliśmy, brudy nie gromadzą się na samej matrycy, a na filtrze dolnoprzepustowym, który ją przykrywa. Znajdują się więc w pewnej odległości od samego sensora i w wyniku padania światła przez otwór przysłony, rzucają na niego własne cienie. W zależności od wielkości tego otworu, padające zeń światło ma zmienną charakterystykę. Przy relatywnie dużych otworach przysłony, cząstki brudu oświetlane są szerokim strumieniem światła ze wszystkich stron, więc w ogóle nie rzucają na matrycę cieni. Wtedy przysłona zachowuje się jak softbox, oświetlający z bliska mały przedmiot. Jednak wraz z przymykaniem przysłony wiązka światła zawęża się, nabierając charakteru ukierunkowanego. W krańcowych przypadkach przysłona staje się dla zanieczyszczeń małym i odległym źródłem światła. A takie oświetlenie, jak wiemy, daje ostre cienie, więc wszelkie brudy na matrycy stają się już widoczne jak na dłoni.

Jak pamiętamy z poprzedniej części artykułu – tak po ekstremalnej obróbce cyfrowej zdjęcia testowego matrycy wyglądał zabrudzony sensor naszego EOSa 5D.

Jak pamiętamy z poprzedniej części artykułu – tak po ekstremalnej obróbce cyfrowej zdjęcia testowego matrycy wyglądał zabrudzony sensor naszego EOSa 5D.

A tak wyglądała ta matryca po jej dokładnym odkurzeniu przy pomocy akcesorium Green Clean. Niestety, pozostały na niej jeszcze przyklejone cząstki zanieczyszczeń, które – aby się ich pozbyć – wymagają umycia matrycy.

A tak wyglądała ta matryca po jej dokładnym odkurzeniu przy pomocy akcesorium Green Clean. Niestety, pozostały na niej jeszcze przyklejone cząstki zanieczyszczeń, które – aby się ich pozbyć – wymagają umycia matrycy.

Przyklejona cząstka kurzu

Przyklejona cząstka kurzu

Po dokładnym umyciu, sensor EOSa 5D jest już niemal idealnie czysty. Śladów zanieczyszczeń nie widać nawet na tak ekstremalnie kontrastowym zdjęciu matrycy.

Po dokładnym umyciu, sensor EOSa 5D jest już niemal idealnie czysty. Śladów zanieczyszczeń nie widać nawet na tak ekstremalnie kontrastowym zdjęciu matrycy.

Na tej matrycy EOSa 30D – w górnej części kadru, po lewej stronie – mamy kilka opornych zanieczyszczeń, które wcale nie miały ochoty zejść nawet po kilkukrotnym przemyciu sensora. Prawdopodobnie są to już trwałe uszkodzenia powierzchni filtra dolnoprzepustowego. Mogły one powstać w wyniku nieostrożnego czyszczenia przetwornika przez użytkownika aparatu, lub też z powodu zastosowania do tego celu nieodpowiednich środków. Na zdjęciu widać też odbicia 6-listkowej przysłony obiektywu.

Na tej matrycy EOSa 30D – w górnej części kadru, po lewej stronie – mamy kilka opornych zanieczyszczeń, które wcale nie miały ochoty zejść nawet po kilkukrotnym przemyciu sensora. Prawdopodobnie są to już trwałe uszkodzenia powierzchni filtra dolnoprzepustowego. Mogły one powstać w wyniku nieostrożnego czyszczenia przetwornika przez użytkownika aparatu, lub też z powodu zastosowania do tego celu nieodpowiednich środków. Na zdjęciu widać też odbicia 6-listkowej przysłony obiektywu.

Oporny brud lub uszkodzenie powierzchni matrycy

Oporny brud lub uszkodzenie powierzchni matrycy

Jednak nawet taki defekt może być słabo widoczny na krytycznej pod tym względem białej powierzchni i przy przysłonie f/22, a po dość typowym przysłonięciu obiektywu do f/8, praktycznie go nie widać. Oczywiście nie zobaczymy go już przy „normalnej” przysłonie (powiedzmy f/11) w ciemniejszych partiach obrazu czy na niejednolitych tonalnie powierzchniach lub motywach bogatych w szczegóły. Aparat Canon EOS 30D, ekspozycja 8 s, f/22, korekcja ekspozycji +1 EV, czułość ISO 100, balans bieli – automatyka, oświetlenie – światło dzienne, ogniskowa 85 mm.

Jednak nawet taki defekt może być słabo widoczny na krytycznej pod tym względem białej powierzchni i przy przysłonie f/22, a po dość typowym przysłonięciu obiektywu do f/8, praktycznie go nie widać. Oczywiście nie zobaczymy go już przy „normalnej” przysłonie (powiedzmy f/11) w ciemniejszych partiach obrazu czy na niejednolitych tonalnie powierzchniach lub motywach bogatych w szczegóły. Aparat Canon EOS 30D, ekspozycja 8 s, f/22, korekcja ekspozycji +1 EV, czułość ISO 100, balans bieli – automatyka, oświetlenie – światło dzienne, ogniskowa 85 mm.

Myć, albo nie myć – oto jest pytanie

   Czyszczenie matrycy najpierw przypomina odkurzanie pokoju, a potem – mycie w nim okien. Podobnie jest z samą istotą sprawy – jednym brudy nie przeszkadzają całymi latami, inni sprzątają codziennie. Jest wielu takich, którzy nigdy nie myli matrycy i wcale nie zamierzają tego robić, ale są też tacy, którzy matrycę przemywają codziennie! Poznałem też ludzi, którzy zamiast wyczyścić przetwornik woleli sprzedać aparat ze stratą i kupić nowy, sporo przy tym dokładając. Nikogo do mycia matryc nie namawiam, każdy robi to na własne ryzyko. Tym, którzy nie ufają swoim umiejętnościom, polecam czyszczenie w serwisie. Kiedy jednak już zdecydujemy się na naszą fotograficzną „operację na otwartym sercu”, odpowiednio się do niej przygotujmy, przeprowadźmy ją starannie i przy pomocy najlepszych, profesjonalnych środków.
Zestawy do czyszczenia matryc udostępniły firmy FOTO 7 i DICAM.

Jarosław Mikołajczuk